2009/05/17

Special 01 - Entertainment For The Braindead

1. Entertainment For The Braindead - Prologue
2. Entertainment For The Braindead - Paper
3. Entertainment For The Braindead - Fences
4. Entertainment For The Braindead - Souvenirs
5. Entertainment For The Braindead - Hydrophobia
6. Entertainment For The Braindead - What You Get
7. Entertainment For The Braindead - Spiders
8. Entertainment For The Braindead - Cocoon.
9. Entertainment For The Braindead - Ordinary Sunday.
10. Entertainment For The Braindead - mi corazón (live @ kulturpalast hannover // 13.02.09)

A oto wywiad nagrany 25 kwietnia w Poznaniu w klubie Kisielice podczas jednego z dwóch występów Julii Kotowski w Polsce. Przy okazji serdecznie dziękuje Mateuszowi, autorowi siostrzanej audycji LuNETa za zorganizowanie koncertu i zaproszenie artystki do Polski :) Nagranie udostępniam na licencji Creative Commons, więcej informacji i cały wywiad w różnych formatach dostępny jest do pobrania tutaj. Album Hypersomnia trafi do Pawła, Magdy i Maćka pocztą.

Twoja muzyka sprawia wrażenie bardzo osobistej, intymnej. Jak zatem jest z wywiadami? Czy nie sprawiają Ci trudności?
[Listen - English] To bardzo nietypowe uczucie – być przepytywanym na temat własnej muzyki i osoby. To sprawia, że czujesz się o wiele ważniejszy niż w rzeczywistości jesteś i wiesz, że jesteś. Poza tym to jest… dziwne.

Zapewne zdajesz sobie z tego sprawę, że dla nas, Polaków, Twoje nazwisko – Julia Kotowski, brzmi całkiem nieodległe. Polskie korzenie?
[Listen - English] Przodkowie mojego taty pochodzili z tutejszych obszarów – okolic Poznania. Nie wiem jednak zbyt dużo na ten temat, to korzenie sięgające wiele pokoleń wstecz. Nie wiem dokładnie ile – chyba około trzech. Ja, moi rodzice i moi dziadkowie są z Niemiec, ale już dalsi przodkowie mojego ojca pochodzili właśnie stąd. To dla mnie trochę dziwne uczucie – przyjeżdżać tutaj z wiedzą, że moi przodkowie mieszkali tutaj, a ja nie mam bladego pojęcia o tym kraju, ani o tym jak oni żyli. To interesujące przeżycie – poznawać te obszary i wyobrażać sobie jak to życie mogło wyglądać.

To Twoja pierwsza wizyta w Polsce. Zwiedzanie naszego kraju rozpoczęłaś w Warszawie. Jak wrażenia?
[Listen - English] Byłam głównie w centrum. Nie zaplanowałam zwiedzania z prawdziwego zdarzenia. Po prostu spacerowałam po starym mieście, a potem dookoła dworca głównego wśród tych drapaczy chmur. To stworzyło całkiem przyjemny kontrast pomiędzy nową częścią ze szkła i stali, a starą częścią miasta. Podoba mi się w Polsce, mimo, że w ogóle nie rozumiem języka. Utrudnia to pewne sprawy, ale jest w porządku.

A jak w porównaniu z Warszawą wypada miasto, w którym dzisiaj jesteśmy – Poznań?
[Listen - English] Nie wiem czy chodzi o ogólny klimat miasta. Poznań jest bardziej szczególny, niż części Warszawy, które widziałam. Wydaje mi się, że większość stolic jest na pewien sposób do siebie podobna. Nie byłam nigdy poza naszym kontynentem, ale w Europie tak jest – wielkie ulice, wielkie budynki. Dopiero w mniejszych miastach możesz znaleźć cechy szczególne kraju. Wczoraj mocno to poczułam, w Łowiczu, który bardziej przypomina tereny wiejskie. Z mojego punktu widzenia prezentowało się to na o wiele bardziej polskie niż stolica.

Nie jesteś autorką wyłącznie muzyki. Tworzysz też okładki do swoich albumów, czasem nawet jest to Twoja ręczna robota. Możesz wyjawić co przedstawia okładka ostatniej płyty – Seven + 1?
[Listen - English] To widok z muzeum mojego rodzinnego miasta, widok na to miasto. Tego nie widać na obrazku, ale połączyłam to z elementem z zupełnie innego miejsca. Tło jest zeskanowane z pozytywu filmowego znalezionego w bułgarskiej Sophii. Chciałam spoić to, co mi bliskie, rodzinne, z czymś obcym. To po prostu widok na moje miasto, na budynek lufthansy i starsze dużo mniejsze domy – dokładnie tak, jak to jest w rzeczywistości.

A co widzimy na Hydrophobii?
[Listen - English] To jest łódka unosząca się na morzu. A że tematem całej płyty jest woda i strach przed wodą, chciałam to także przenieść na okładkę. Poza tym, teksty na papierach, z których całość jest zrobiona, także są o wodzie. Fale to opowiadanie Edgara Alana Poe cytowane w pierwszej piosence. Łódka chyba jest zrobiona ze starego New York Timesa. To artykuł, który także jest o wodzie, ale raczej o tym, że jest ona potrzebna, podczas gdy opowiadanie mówi o jej niebezpiecznym, niszczącym obliczu. Tak jak na drugiej okładce, nie wszystko, co mi chodziło po głowie, jest widoczne, ale jest to pewien koncept. Okładka miała być monochromatyczna, niekoniecznie smutna. Nawiązuje do uczucia związanego z byciem zagubionym na szerokiej przestrzeni, takiej jak na przykład morze.

Nie da się ukryć, że Twoja muzyka nie należy do najweselszych. Poruszasz tematy osobiste, jest melancholijnie. Dlaczego tak jest? Czy uważasz swoją twórczość za „smutną”?
[Listen - English] No z pewnością daleko mi do radosnej muzyki tanecznej. Dla mnie pisanie piosenek to raczej mieszanina dwóch składowych. W ten sposób przetrawiam umysłowo pewne rzeczy. Po trochu jest to też dla mnie pamiętnik. I zauważyłam, że mam problem z pisaniem naprawdę wesołych piosenek, zawsze wychodzą bardzo kiczowato i potem nienawidzę ich. Znacznie trudniej jest śpiewać o pozytywnych rzeczach, bo przecież gdy ze względu na pewne wydarzenia, czy ludzi odczuwasz presję i musisz się jej pozbyć, dużo łatwiej jest to zrobić z pomocą muzyki. A gdy jesteś szczęśliwy, musisz się cieszyć z tej chwili, a nie marnować czas na pisanie piosenek o tym.

W swoim rodzinnym mieście studiujesz sztukę audiowizualną. Czy możemy spodziewać się, że za jakiś czas położysz większy nacisk na ten drugi aspekt – wizualny? Może powinnyśmy się spodziewać „teledysków”, filmów krótkometrażowych?
[Listen - English] Tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie. Wybierając studia liczyłam głównie na osiągnięcia związane z sztuką wizualną. Tworzę animowane filmy i mnóstwo innych graficznych drobiazgów. A teraz nastawiona jestem bardziej na aspekty związane z dźwiękiem. W szkole mam mnóstwo sprzętu, który mogę użyć i do tej pory go nawet nie tknęłam. I może powinnam się za to zabrać zanim zacznę walczyć o przetrwanie na rynku.

Czy zatem korzystasz ze szkoły przy tworzeniu swojej muzyki?
[Listen - English] Jeszcze nie. Do tej pory robiłam wszystko w domu, ale chcę to wszystko połączyć w najbliższych miesiącach.
Chce trzymać razem w garści aspekty wizualne i dźwiękowe mojej działalności i w jakiś sposób robić to najlepiej jak tylko się da.


Praktycznie wszystko związane z Twoją muzyką tworzysz sama od podstaw. Projektujesz okładki, a piosenki powstają w Twoim domu i nagrywane są mikrofonem usb. Nie jesteś zainteresowana grą wraz z zespołem?
[Listen - English] Przy tworzeniu moich piosenek chcę zostać przy samodzielnej pracy. Nie mogę znieść myśli, że teksty napisane przeze mnie jak i emocje wkładane w muzykę miałyby być grane przez innych. To dla mnie zbyt osobiste. A jeśli chodzi o techniczne sprawy, chciałabym eksperymentować na różne sposoby. Dla przykładu, chciałabym nagrywać trochę rzeczy na zewnątrz, czerpać klimat atmosferę różnych miejsc. Być może też pewnego dnia skorzystam ze studia nagraniowego. Mamy jedno w szkole, mogę z jego skorzystać, po prostu będę musiała to zrobić. Do tej pory jednak, moje metody pracy były dla mnie niemal idealne. Mogłam tworzyć piosenki, aranżacje bardzo spontanicznie. Gdy siedziałam w domu i coś przyszło mi do głowy, miałam akurat wolną chwilę, mogłam z biegu wszystko zaaranżować, poukładać. Zazwyczaj nagrywam fragmenty piosenek, tworzę szkice. Trzymam to potem gdzieś na moim twardym dysku i czasem zaprzestaję prac nad tymi rzeczami do tego stopnia, że już do nich nigdy nie wracam. Bo gdy po jakimś czasie mam możliwość dopracowania pomysłu, już nie mam na to nastroju. W gruncie rzeczy to wszystko, co tworzę, opiera się na nastrojach. No, ale jest to też zabawa. Jak na przykład ze sprzętem do samplowania, ale te rzeczy nie są nagrywane.

A jak jest z występami na żywo? Nie sprawiło Ci trudności wyjście z Twoją twórczością z tak osobistego miejsca jak Twój pokój i prezentowanie się przed publicznością?
[Listen - English] Na początku było bardzo bardzo bardzo źle. Szczególnie w radiu. Zagrałam dwa razy, raz w moim mieście, raz w innym. I to był pierwszy raz, gdy grałam na żywo. I byłam tak wystraszona, że mój głos totalnie się załamał. Nie wydaje mi się, że to było aż tak zauważalne, ale czułam się okropnie. Przy takich występach nawet nie widzisz swojej publiczności, jej reakcji… I potem pierwsze koncerty także był bardzo dziwne. Niezwykle stresują mnie występy przed innymi. Do ostatniego lata nie potrafiłam nawet otworzyć ust przy moich przyjaciołach, bo od razu zaczęłabym płakać. Są jednak postępy. Wraz z pierwszym występem pewne bariery zostały przełamane. Teraz w lutym zagrałam siedem występów z rzędu. Po pewnym czasie zaczęło mnie to interesować, sprawiać radość, mogę z tym eksperymentować. Doszłam do punktu, w którym jest to już bardziej ekscytujące niż siedzenie w domu i nagrywanie.
No ale to też zależy. Dla przykładu, wczoraj mieliśmy bardzo kiepski dźwięk. Nie mieliśmy czasu żeby to sprawdzić. Było bardzo okropnie i cieszyłam się, gdy wreszcie występ dobiegł końca. Dzisiaj może być już lepiej, to też zależy od otoczenia i innych rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc zaczęło mi się to podobać. … Ale wciąż kosztuje mnie to dużo nerwów, czasem.


Tuż przed samym występem zdjęłaś buty i bez nich zagrałaś cały koncert. Dlaczego tak?
[Listen - English] Wydaje mi się, że dlatego, że nie czuję się jak w domu, gdy noszę buty. Nie jest mi wygodnie. Poza tym, muszę używać bardzo małego przycisku na moim samplerze i jestem w stanie dosięgnąć go wyłącznie palcami moich stóp.

Zagrałaś jedną piosenkę, której nie ma na Twoich albumach. Może wyjaśnić skąd wziął się ten „a-string song”?
[Listen - English] To w sumie całkiem prosta historia. Otworzyłam mój pokrowiec od gitary i zdałam sobie sprawę, że dzień wcześniej złamałam moją strunę i nie wymieniłam jej. To zrujnowało moją chęć do grania na gitarze. To jest oczywiście nieco ironiczne. Zrobiłam z tego nieco żałosną piosenkę, to wszystko. Lubię ją grać, bo jest to odtwarzanie pewnej roli w przeciwieństwie do innych piosenek, które są bardzo osobiste. To bardziej gra. Gram ze sobą sama i trochę naśmiewam się z samej siebie.

Podczas koncertu miałaś wokół siebie mnóstwo różnych instrumentów. Wyjaśnisz krótko do czego one służą?
[Listen - English] Na początek gitara. To bardzo podstawowa część, bo większość moich piosenek opartych jest na gitarze.
Potem jest ukulele, nie wiem czy wszyscy to kojarzą… To czterostrunowy hawajski instrument, podobny do gitary, ale jednak to coś innego – dużo mniejsze, inne w brzmieniu, wyższe.
Dalej mamy parę instrumentów dętych. Prosty drewniany flet, który bardzo lubię. I jeszcze, dzisiaj tego nie używałam, ale zazwyczaj go mam – instrument, który jest skrzyżowaniem takiego właśnie fletu i saksofonu. Dźwięk w nim powstaje jak w saksofonie, ale gra się na nim jak na flecie prostym.
Dzwonki… żeby nieco ubarwić tu i tam.
Jeśli chodzi o instrumenty, zazwyczaj mam też ze sobą mały keyboard, ale dzisiaj go nie wzięłam, bo muszę targać mój sprzęt za sobą. No i oczywiście jest jeszcze sampler do loopowania. To bardzo kluczowe, sampler pozwala mi dogrywać na żywo kolejne ścieżki i w ten sposób tworzę małą orkiestrę samodzielnie.

No comments: